środa, 18 maja 2011

Dzień pod psem

Na dworze było szaro,padał deszcz i strasznie się nudziliśmy.
Ale gdzieś koło piątej popołudniu zaczęło się rozjaśniać.
Poszliśmy wtedy na łąki i postanowili mnie trochę spuścić,abym sobie chwilkę pobiegał.
Ale wtedy poczułem jakieś zapachy i za nimi poleciałem.
Słyszałem tylko wołanie mojej pani.
Zaczęła za mną biec i wołać mnie.
Poszedłem dalej i nie zwracałem uwagi na nic.
Robiło się ciemno a ja byłem głodny i zmęczony.
Pobiegłem w to samo miejsce,a tu nie było mojej pani !
Strasznie się wystraszyłem i zacząłem głośno szczekać. 
Ale słyszałem wołanie i poleciałem zobaczyć kto mnie woła.
To była moja pani ! !
Zabrała mnie do domu i widać było jaka była zła na mnie.
Dostałem mniej jedzenia(można by to nazwać niczym).
Ten dzień zakończył się dobrze ale rozpoczął źle;(

3 komentarze: